23.12.2013

Rozdział 4



Chociaż minęła już połowa września na dworze jest jeszcze bardzo ciepło i świeci słońce. Siedziałam razem z chłopakami z One Direction przy fontannie, gdy nagle przybiegła Lucy:
-Paula zgadnij kto będzie od następnego poniedziałku chodził z nami do klasy?
-Jepsen.
-Jep...Skąd wiedziałaś, że Martyna będzie z nami chodzić?
-Pisałam z nią na fejsie. Miała chodzić już od początku roku, ale jej mama musiała coś załatwić w Manchesterze.
-To kiedy ty z nią pisałaś?
-Jakoś tak pod koniec wakacji. Nie mówiłam ci nic, bo myślałam, że wiesz.
-Jak z niej idiotka mi nic  nie powiedziała.
-To skąd się o tym dowiedziałaś?
-Słyszałam jak dziewczyny rozmawiają, ale ja nie podsłuchiwałam tylko tak przypadkiem usłyszałam, rozumiesz?
-Rozumiem, rozumiem…
-O, bo zapomniałam. Jestem Lucy McCartney.

Oczami Lucy
-----------------------------------------------------------
Jeju! Jaka ja jestem głupia. Siedzę koło chłopaków z One Direction i nawet się nie przedstawię. Jaka ze mnie sierota. Chyba na tym świecie większej nie ma. Nagle usłyszałam głos Hazzy:
-McCartney, naprawdę?
Oczami Pauli
-----------------------------------------------------------
Ten jego uśmiech i to piękne zaciekawienie w glosie… Chwila, chwila czy ja się zakochałam w Harrym. Nie to, przecież niemożliwe. Jak ja się w ogóle mogłam w nim zakochać:
-Wiem każdego to dziwi, że mam na nazwisko jak słynny Paul McCartney.
-Na pewno nie jesteś z nim spokrewniona?
-Nie, a przynajmniej nic o tym nie wiem- i w tamtej chwili zadzwonił dzwonek i wszyscy poszliśmy na lekcje. Cały czas nie mogę uwierzyć, że zakochałam się w Hazzie. Czy to w ogóle jest możliwe?

Oczami Lucy
--------------------------------------------------------
Wreszcie w domu. Dzisiaj lekcje dłużyły się i dłużyły w nieskończoność. Ale coś jest nie tak. Kiedy wracałam z Paulą, ona nawet słowem się nie odezwała. Musiało się cos stać. Wczoraj sama mnie zagadała, a dzisiaj nic. Nawet na moment się nie odezwała. Muszę z nią jak najszybciej pogadać. Kiedy weszłam do jej pokoju. Zobaczyłam nic innego niż ją siedzącą na parapecie, z misiem i wpatrującą się nie wiadomo w co:
-Paula muszę z tobą porozmawiać.
-Lucy co się stało?
-To raczej ja powinnam cię o to zapytać.
-U mnie wszystko w porządku. Tak jak i było.
-Paula nie wciskaj mi kitu. Chyba widzę, że coś jest nie tak. Wczoraj sama zaczęłaś rozmowę, a dzisiaj nawet się nie odezwałaś.
-Chodzi o to, że ja chyba zakochałam się w Harrym.
-No to dlaczego mi tego nie powiedziałaś? Pamiętaj, że nie ze wszystkim poradzisz sobie sama.
-Lucy tylko, że ja nie wiem jak to możliwe.
-Paula wszystko jest możliwe. A tak poza tym to miałaś wczoraj ze mną porozmawiać.
-Sorki, zapomniała.
-Nic nie szkodzi. To te ludziki, które robiłyśmy wczoraj z dzieciakami?- powiedziałam to wskazując trzy ,,papierowe robociki” stające na szafce nocnej:
-Tak. Nie mogłam się powstrzymać są takie piękne.
-No, a wracając do kwestii mojej rodziny to zamierzałam ci to powiedzieć już dawno, ale zawsze nie miałam wystarczająco dużo odwagi.
-Lucy pamiętaj, że jeśli nie chcesz to nie musisz mówić.
-Wiem, ale to tylko kilka nie znaczących już dzisiaj nic słów. Moja matka zmarła przy porodzie, a mój ojciec był alkoholikiem, dlatego zaraz po tym jak wyszłam ze szpitala wzięli mnie do domu dziecka.
-A skąd wiesz, że był alkoholikiem?
-Powiedzieli mi.
-Ty przynajmniej coś wiesz o swoim ojcu. Ja nic. Wiem tylko, że moja matka tak samo jak twoja zmarła po tym jak mnie urodziła.
-Przykro mi
-Lucy rozmawiałaś dzisiaj z Gabrielem?
-Nie. Nie wiem czy jest jeszcze sens bycia ze sobą. Spędziliśmy ze sobą piękne chwilę, ale trzeba się pogodzić z tym, że nie jesteśmy dla siebie pisani.
-Lucy pewna sławna, którą dobrze znasz zawsze mówiła ,,never say never”. Zawsze kiedy nie mam już sił powtarzam to sobie i działa. Jak myślisz czy, gdybym tego nie powtarzała była bym tu teraz? Po śmierci mojej siostry wszystko zaczęło wydawać się nie możliwe, ale zmieniła to jedna osoba Justin. Dzięki niemu nauczyłam się, że nigdy nie powinno się mówić nigdy.
-Wiem, bo sama to sobie powtarzam, ale czasami są takie sprawy, w których musimy powiedzieć „ To koniec ”. Niestety w nich nie da się powiedzieć „never say naver”. Trzeba to zrozumieć i się z tym pogodzić.

Oczami Pauli
------------------------------------------------------
Naszą rozmowę przerwał sms. Co było dziwne, bo ta wiadomość była do mnie i od Gabriela:
-Od kogo?
-Od Gabriela. Pisze, że chce się spotkać. Lucy, a może mu się numery pomyliły i ta wiadomość miała być dla ciebie.
-A może Gabriel chce cię przeprosić. Myślę, że powinnaś pójść i z nim porozmawiać.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 4 rozdział opowiadania. Bardzo chcę podziękować wszystkim czytającym, a najbardziej Martynie i Emilce, które pytają mnie ciągle kiedy będzie następny rozdział po 10 razy dziennie. :)


1 komentarz:

  1. Nie porozmawiać z Gabrielem tylko rzucić i zapomnieć raz na zawsze :)

    OdpowiedzUsuń