23.07.2014

Rozdział 38

Kiedy otworzyłam oczy, zorientowałam się, że leżę na kanapie w salonie. Nie wiedziałam co się dzieje. Szybko chwyciłam za telefon. Miałam aż dwadzieścia nie odebranych połączeń od Loczka. Przecież on ze mną... Chwila, a może mi się to wszystko przyśniło. Może Hazz tak naprawdę ze mną nie zerwał. To wile wyjaśniało. Może aż za wiele. Bez chwili namysłu wybrałam numer Stylesa i zadzwoniłam do niej. Jednak nie odebrał. Spróbowałam jeszcze kilka razy, ale za żadnym razem nie udało mi się do niego dodzwonić. Zrezygnowana usiadłam na kanapie.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Najgorsza była myśl, że może jednak to nie był sen tylko Harry na prawdę ze mną zerwał i dlatego nie odbiera ode mnie telefonów. Siedziałam na kanapie i płakałam. Nie mogłam znieść myśli, że to może być już koniec. To wszystko miało trwać wiecznie. Obiecywał, że będzie mnie kochać aż do śmierci. Jeszcze parę dni temu mówił, że nikt ani nic nas nie rozdzieli, a dziś...

Oczami Harry'ego
-----------------------------------------
Kiedy spojrzałem na wyświetlacz moje Iphon'a zaboczyłem 5 nie odebranych połączeń od Pauli. Nie mogłem jednak w tamtej chwili oddzwonić, ponieważ miałem ważniejsze rzeczy do zrobienia. Musiałem się spotkać z Gabrielem w trybie natychmiastowym. Nie wybaczę mu nigdy tego co zrobił mojej księżniczce. Pożałuje tego co zrobił. 

Oczami Pauli
--------------------------------------------
Powoli zaczęłam oswajać się z myślą, że to już koniec. Od zawsze wiedziałam, że to co piękne kiedyś musi się skończyć. Nigdy jednak nie sądziłam, że ta chwila nadejdzie aż tak szybko. Nie mieściło mi się to po prostu w głowie. Nikt nie umie sobie wyobrazić takiego cierpienia jakie czułam w tamtej chwili. Z każdą sekundą zaczęłam powoli sobie przypominać, że kiedy Harry ze mną zerwał to przyjechała Lucy, a jej przecież nie było. To musiał być tylko sen. No, ale pozostało jeszcze jedno pytanie: "Czemu Harry nie odbiera ode mnie telefonu?". Tego nie było można w tamtej chwili wytłumaczyć. Wstałam z kanapy i otarłam łzy. Kiedy spojrzałam na moją rękę zobaczyłam czarne plamy, które pozostawił czarny tusz do rzęs. Szybko poszłam do łazienki. Kiedy spojrzałam w lustro zobaczyłem czarne kreski na moich policzkach. Odkręciłam wodę i obmyłam twarz. Gdy po raz kolejny spojrzałam na swoje odbicie, wygladałam o niebo lepiej. Pod moimi oczami cały czas było widać wory. Nie przejmowałam się jednak tym zbytnio. Wyszłam z pomieszczenia do mojego pokoju. Podeszłam do łóżka i przyklękłam przy nim. włożyłam pod nie rękę i zaczęłam ją szukać. Po paru minutach wymacałam jakieś pódełko. Wiedziałam, że to, którego szukałam. Wyjęłam je i zdjęłam różową pokrywkę. Znajdował się w nim zeszyt, który był zamknięty na kłódkę. Kluczyk do niego znajdowałam się w miejscu bliskim mojemu sercu, a dokładnie znajdował się na złotym łańcuszku. Wyjęłam naszyjnik spod bluzki i włożyłam w małą dziurkę, która znajdowała się w kłódce. Otworzyłam i zaczęłam czytać:
"Nie wiem jak mam zacząć to pisać. Nigdy nie pisałam pamiętnika. Jeśli można to tak nazwać. Tak dobrze to można by było to nazwać dziennkiem mojej choroby. No, więc zacznijmy może od tego jak to się zaczęło. Kiedy dowiedziałam się, że choruje na białaczkę miałam tylko 5 lat. Na początku nie miałam pojęcia..." - w tamtej chwili przerwałam czytanie. I przeleciałam przez cały czas aż do ostatniego wpisu:
"Minęły dokładnie 9 lat od kiedy dowiedziałam się, że mam białaczkę. Czuję, że nie długo nadejdzie ten dzień, w którym zasnę i już nigdy się nie obudzę. Czuję się coraz bardziej słaba. Nadzieja już mnie dawno opuściła. Chcę jeszcze napisać listę rzeczy, które chciałabym zrobić, ale najpewniej nigdy ich nie zrobię:
1. Chciałabym zamieszkać w Londynie. Od zawsze podobało mi się to miasto.
2. Chciałabym znaleźć chłopaka, który pokochałbym mnie taką jaka jestem.
3. Chciałabym wyjechać kiedyś do Stanów.
4. Chciałabym zobaczyć Lucy w białej sukni, idącą do ołtarza
5. Chciałabym pocałować się kiedyś z chłopakiem w Paryżu
6. Chciałabym kiedyś wziąć ślub
7. Chciałabym mieć dzieci
8. Chciałabym mieć szczęśliwą rodzinę
9. Chciałbym przeżyć swój pierwszy  raz
10. Chciałabym być wreszcie szczęśliwa."
----------------------------------------------------------------------------------------------
No i nareszcie jest 38 rozdział. Przewiduje jeszcze 1 albo 2 rozdziały i będzie Epolig. Nie przejmujcie się będzie jeszcze 2 i 3 sezon i może 4, ale to się jeszcze zobaczy...

Rozdział 37

Był już późny wieczór, a Harry ani słowem się nie odezwał. Wiedziałam bardzo dobrze, że wyszedł dzisiaj ze szpitala, bo od rana mówią o tym na każdym kanale. Jedyną rzeczą, która może to wytłumaczyć jest fakt, że Harry po tym miesiącu spędzonym w szpitalu, może być po prostu strasznie zmęczony. Właśnie "może" , ale nie musi. Mógłby chociaż zadzwonić albo napisać, a tu nic. Nie mogę powiedzieć, że nie byłam na niego wkurzona, bo byłam. Niby go kochałam, ale... Chwila. Co się najlepszego ze mną dzieje? Byłam na niego wkurzona? Przecież nigdy mi się to jeszcze nie zdarzyło. Niektórzy mówią, ze zawsze musi być ten pierwszy raz, ale co jeśli ja nie chcę, żeby on nastąpił? Na to pytanie nie znajdę odpowiedzi najpewniej nigdy, ale cóż takie jest już życie. usiadłam zrezygnowana na kanapie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Pociąć się? Ti chyba byłoby wtedy najlepszym wyjściem. Powstrzymałam się jednak. Nie chciałam się już oszpecać. W tamtej chwili usłyszałam dźwięk dzwonka. Wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę i już miałam odtworzyć, gdy nagle w mojej głowie pojawiła się myśl: "A co jeśli to Gabriel?". Puściłam klamkę i zastanowiłam się przez chwilę. Szczerze mówiąc mógł być też to Harry. Chociaż w to bardzo wątpiłam. Po dłuższej chwili chwyciłam po raz kolejny klamkę i otworzyłam drzwi. A za nimi stał Loczek. Tylko co on tu robił? Nie spodziewałam się jego o tak późnej porze:
-Wiem, że jest późno, ale czułem, że muszę z tobą porozmawiać- spojrzałam prosto w jego zielone oczy:
-Wejdź- wpusiciłam go do środka, a pochwili dodałam.-Czemu przez cały dzień się nie odzywałeś. Martwiłam się.
-Nie musiałaś się martwić, bo nie było czym- powiedział obojętnie. Zdzwiło mnie to. Nigdy nie mówił do mnie takim tonem:
-Może pójdziemy do salonu i usiądziemy- chłopak bez słowa zaczął iść w stronę  pokoju. W milczeniu poszłam za nim. Usiadłam jako pierwsza na kanapie, a on zaraz po mnie. Tylko, że na przeciwnym końcu kanapy. Jego zachowanie dzwiło mnie co raz bardziej:
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?- zapytałam.-To musi być coś powżnego skoro przyszłeś tak późno.
-Bo i jest. Chciałem porozmawiać o nas- zdzwiły mnie jego słowa. O co mogło mu chodzić? To wszytko nie miało sensu:
-Jak to o nas? Nie rozumiem. Przecież mnie kochasz, prawda?- spytałam zaniepokojona całą tą sytuacją. Nie wiedziałam co się dzieje. Bałam się tego co może się stać:
-Chodzi o to, że ja już cię nie kocham. Z nami koniec. Przykro mi, ale nie mam innego wyjścia- poczułam, że po policzku spływa mi łza. Po tych słowach wyszedł z pokoju. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Jeszcze tak nie dawno kochał mnie. Wybaczył mi zdradę. A dziś bez słowa wyjaśnienia rostał się ze mną. Nie mogłam w to uwierzyć. Rozpłakałam się. Straciłam całą chęć do życia. Życie, które nabrało sensu w  jednej chwili je starciło.

Oczami Lucy
-------------------------------------
Postanowiłam zrobić Pauli niespodziankę i nie mówić jej o tym, że wracam. Kiedy weszłam do domu, zauważyłam, że nigdzie nie świeci się światło. Szybko poszłam do pokoju mojej przyjaciółki. Gdy do niego weszłam, usłyszałam płacz:
-Paula co się stało?- powiedziałam, a dziewczyna uniosła lekko głowę:
-Lucy? Co ty tu robisz?- zapytała, przełykając łzy:
-Wróciłam wcześniej i chciałam zrobić ci niespodziankę, ale jak widzę wybrałam zły moment-powiedziałam i przytuliłam ją:
-Harry mnie rzucił- wtulila się we mnie:
-Ale czemu zrobił?- zapytałam, bo nie rozumiałem o co w tym wszytkim chodzi:
-Nie wiem. Nie powiedział mi tego. Powiedział mi tylko, że mnie już nie kocha, i że z nami koniec...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest już 37 rozdział. Mam wielką nadzieję, że się wam podoba. Proszę, komentujcie. Każdy komentarz to wielka motywcja do dalszego pisania...