Ciekawe
dlaczego Lucy chciała ze mną iść. Nigdy nie interesowała się domem dziecka:
-Paula, bo
ja muszę z tobą porozmawiać.
-Lucy co się
dzieje?
-Bo ja ci
chcę opowiedzieć o moich rodzicach- nie wierzę. Lucy nigdy nie chciała o tym
mówić. Zawsze odpowiadała, że nie chcę, bo się wstydzi lub coś w tym rodzaju,
ale dzisiaj jest inaczej:
-Ja już nie mogę
wytrzymać. Znamy się już od tylu lat i to jest jedyna rzecz, której o mnie nie
wierz.
-Lucy już się
nie wstydzisz?
-Nadal, ale
ja już nie mogę dłużej tego ukrywać.
-Wiesz, że
jeśli nie chcesz to nie musisz tego mówić?
-Wiem, ale
ja chcę. To i tak tylko parę słów, które tak naprawdę mało znaczą.
-Może lepiej
będzie jeśli powiesz mi to w domu. Tutaj jest tyle osób, jeszcze ktoś usłyszy i
co wtedy będzie?
-Masz rację.
Tylko proszę cie załatwmy to jeszcze dzisiaj.
-Obiecuje, a
teraz chodź do papierniczego. Muszę parę rzeczy dla dzieci kupić.
-Dołożę się
do tych zakupów. Pamiętam jeszcze jak ja byłam na ich miejscu.
Oczami Lucy
--------------------------------------------------
Kiedy weszłam
do środka Domu Dziecka wszystkie moje wspomnienia powróciły. Te siedem pierwszych
lat mojego życia, które spędziłam w takim miejscu. Gdyby nie dom dziecka nigdy
nie poznałabym Pauli. Wiem jak tym dzieciom jest trudno. Nie mają kochającej
rodziny. Nie mają komu powiedzieć ,,Kocham Cię”. Nie mają do kogo się
przytulić, komu dać buziaka. Nie mają nikogo komu mogłyby zwierzyć się ze
swoich problemów. Mają tylko tak naprawdę siebie nawzajem. Starsze dzieci
(jeśli oczywiście są) dokuczają im. Pamiętam jak znalazła się dla mnie rodzina.
Przyrzekłam sobie wtedy, że kiedy dorosnę przyjdę do takiego miejsca i dam
jednemu dziecku albo i paru kochającą rodzinę.
Oczami Pauli
----------------------------------------------
Dziwnie się patrzy
na Lucy, która ma łzy w oczach. Wiem jak trudno jest tu wrócić po tylu latach. Samej
jak tu przychodzę chce mi się płakać, ale byłam tu już tyle razy, że
przyzwyczaiłam się:
-Lucy chodź.
-Gdzie?
-Do dzieci. Chyba, że masz inne plany.
-Nie, nie
mam-i w tej chwili weszłyśmy na salę pełną dzieci,
które zaraz
nas otoczyły. Jedna, jedyna dziewczynka pozostała na swoim miejscu- 6 letnia
Nicol. To była chyba moja ulubienica. Nicol była taka jak ja w jej wieku. Zawsze
sama, z noku, nie potrzebująca nikogo innego oprócz siebie samej:
-Paula, a
kim jest ta dziewczyna, która z tobą przyszła?
-To jest Lucy,
moja koleżanka i będzie nam dzisiaj pomagać.
-Super.
-Paula-
zawołała mnie cicho i niepewnie Nicol.
-Co się
stało księżniczko?
-Co będziemy
dziś robić? Powiedz, plose.
-Dziś
zrobimy ludziki z papieru, ale najpierw musicie się ustawić ładnie w kolejkę.
-A po cio?-
zapytał mały Stev. Stev ma tylko 3 lat i jest strasznie uroczym dzieckiem.
-Po to mały
księciu, że będzie wypierać kolory kartek.
-A cio
zrobimy z tymi kartkami?
-Z tych kartek zrobimy wasze ludziki.
-Pomogę
ci-po tych słowach zabraliśmy się do pracy. Rezultaty były zniewalające. Każdy ludzik
był inny.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No, a jednak jeszcze dzisiaj udało mi się dodać 3 rozdział. Przepraszam, że taki krótki, a i chcę życzyć wszystkim czytającym wesołych świąt.
Uroczy ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńohh, soł słit haha xd <3
OdpowiedzUsuń