22.12.2013

Rozdział 2



Było już po lekcjach. Wracałyśmy z Lucy tą samą drogą co zawsze. Wszystko z resztą było tak jak zawsze tylko nie jedna rzecz: Lucy była zawsze bardzo rozgadana i uśmiechnięta, a dzisiaj w ogóle nic nie mówiła, a z jej twarzy znikł uśmiech. Wiedziałam, że chodzi o  Gabriela. Były takie dni, a ostatnio było ich dość sporo, kiedy Lucy kłóciła się z nim i do końca dnia była taka:
-Lucy co się stało?- nie mogłam tego tak zostawić. To jest, przecież moja najka i czułam, ze to przeze mnie:
-A co się mogło stać? To samo co zawsze- szłyśmy wtedy przez park. Nagle w oddali zobaczyłam całującą się parę:
-Widzisz tą parę o tam. Chciałabym bardzo, żeby takie czasy w moim związku powróciły. Kiedyś dla Gabriela liczyłam się tylko ja, a teraz tylko koledzy i deska. Kiedyś zrobiłby dla mnie wszystko, a teraz nic. Kiedyś pisał mi dobranoc, dziś już tego nie robi. Dzięki niemu nauczyłam się, że niektórzy ludzie się zmieniają i to bardzo.
-Lucy…
-Nic nie mów. To nie przez ciebie. Może po prostu nie jesteśmy dla siebie stworzeni i trzeba to uszanować.
-Lucy nie mów tak. Zobaczysz wszystko się ułoży.
-Paula, ale co tu ma się ułożyć? Tu już nic nie da się zrobić, rozumiesz?
-Lucy gdzie jest ta osoba, która zawsze mi mówiła, że będzie dobrze, gdzie ona?
-Tylko, ze to była zupełnie inna sprawa.
-No i co z tego. Wtedy było jeszcze gorzej i sobie poradziłyśmy.
-No niby tak. Dobra nie gadajmy o mnie, lepiej powiedz co u ciebie- na szczęście byłyśmy już przed domem:
-Lucy sorry, ale muszę już iść- nie miałam ochoty z nią rozmawiać o moim dniu z One Direction, a przynajmniej nie teraz. Mam uczucie, że jest to tylko sen i zaraz się obudzę. Sama nie wiem dlaczego tak się
dzieje. Nie jestem ich fanką, ale mam parę ich piosenek na telefonie. Kiedy wchodzi się do mojego pokoju też nic ciekawego. Żadnych ich zdjęć ani plakatów. Czuję się w tym wszystkim zagubiona i powtarzam sobie w kółko jedno pytanie: ,,Dlaczego?’’. Nie wiem czy w najbliższym czasie znajdę na nie odpowiedź, ale wiem jedno, że muszę się postarać.  A może już znalazłam, ale jak to może być możliwe. To uczucie nie mogło, przecież tyle przetrwać. Mówią, że stara miłość nie rdzewieje. Tylko czy to wtedy była miłość? Chodziłam wtedy z Williamem i go kochałam, więc czy to jest możliwe, że w tym samym czasie kochałam dwie osoby? Nigdy o tym tak nie myślałam, aż do dziś.

Oczami Lucy
-------------------------------------------
Co się z nią stało? Dlaczego tak szybko pobiegła do swojego pokoju?  Może bała się, że powiem, że to przez nią pokłóciłam się z Gabrielem? Zawsze jak coś się jej przydarzyło to mi o tym opowiadała, a dziś nic. Może jej się nie podobał ten dzień i dlatego tak szybko poszła na górę? Musze jak najszybciej z nią porozmawiać.

Oczami Pauli
------------------------------------------
-Możesz wejść.
-Paula wiem, że to głupio tak pytać, ale nie wytrzymam.
-Więc pytaj.
-Tylko, że nie wiem jak to powiedzieć.
-Lucy mów. Nie masz się czego bać.
-Dlaczego tak szybko poszłaś jak zapytałam cię o dzisiejszy dzień?
-Bo nie chce o nim na razie opowiadać.
-Dlaczego? Nie podobał ci się, a może coś się stało? Proszę  powiedz. Wiesz, że na mnie możesz liczyć.
-Wszystko było w porządku tylko…
-Tylko co?
-Sama nie mogę w to uwierzyć. Cały czas mi się wydaje, ze to sen, z którego zaraz się obudzę. Lucy myślisz, że da się kochać dwie osoby w tym samym czasie?
-Oczywiście. Wiele razy mi się to nawet zdarzyło, ale czemu pytasz?
-Nie wiem jak to powiedzieć- nagle przyszedł do mnie sms. Był od May Lucy. Prosiła  nas, żebyśmy jak najszybciej zeszły na dół:
-Lucy chodź.
-Gdzie?
-Na dół.
-Ale po co powiedz, ze to coś ważnego, bo inaczej nie pójdę.
-Twoja mam prosiła, żebyśmy jak najszybciej zeszły- po krótkiej chwili zgodziła się i zeszłyśmy na dół. Kiedy weszłyśmy do kuchni Lucy zaraz zapytała:
-Mamo po nas zawołałaś? Przerwałaś nam bardzo ważną rozmowę!- kiedy to mówiła słyszałam w jej głosie oburzenie (co się rzadko zdarza). Nie wiedziałam, że jej tak bardzo na niej zależało.

Oczami Lucy
-----------------------------------------------------------
Dlaczego? Dlaczego właśnie w tej chwili musiała nam przerwać? Miałam Pauli powiedzieć o mojej rodzinie, o tym dlaczego mnie od niej zabrali:
-Zawołałam was po to, żeby poprosić was o pomoc w przyniesieniu zakupów, a i Paula spotkałam dzisiaj panią Harriet pytałam czy możesz dzisiaj przyjść do Domu dziecka. Jedna z opiekunek się rozchorowała i chciała, żebyś pomogła.
-Oczywiście, że mogę- teraz naprawdę? Ja chcę z nią porozmawiać, a ona idzie do jakiś dzieci. Prawdę mówiąc też kiedyś byłam w takiej sytuacji:
-Paula mogę pójść z tobą?
-Nie ma sprawy. Każda pomoc się przyda.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To 2 rozdział opowiadania niestety nie wiem kiedy dodam 3. Jutro chyba nie będę wstanie i naprawdę was przepraszam jeśli w najbliższym czasie nie będzie.

1 komentarz: