Rozmawiałam z Harrym jakieś 4 godziny. Opowiadaliśmy sobie różne historie, wygłupialiśmy się, śmialiśmy. Ogółem dobrze się bawiliśmy. Tak szczęśliwa jak byłam wtedy nie czułam się chyba jeszcze nigdy w życiu. Jak tylko skończyliśmy rozmawiać odłożyłam laptopa i poszłam spać.
~*~
-Pobudka!- usłyszałam jakiś krzyk. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na otaczający mnie świat:
-Wszystkiego najlepszego!- usłyszałam po raz kolejny czyiś głos. Podniosłam się na dłoniach i spojrzałam przed siebie. Zobaczyłam Lucy z tortem w dłoniach co mnie bardzo zdziwiło:
-Nie mów, że zapomniałaś. Może, gdybyś nie myślała tyle o Harrym to byś pamiętała. Dzisiaj jest 6. 6 grudnia, czyli...-dziewczyna zatrzymała się w tamtej chwili na znak, żebym dokończyła. Po chwili dopiero się zorientowałam jaki dzisiaj mamy dzień. Opadłam na poduszkę i zaczęłam patrzeć się w sufit:
-Przecież dzisiaj są moje urodziny. Jak ja mogłam o tym zapomnieć- Lucy zaśmiała się, a a ja razem z nią. To naprawdę była głupia sytuacja:
-Ostatnio dużo się działo, więc masz prawo nie pamiętać- dziewczyna w jednej chwili posmutniała. Domyśliłam się, że chodzi o tą całą sprawę z Gabrielem, ale wolałam nie rozwijać tego tematu:
-Jak ze mną ostatnio rozmawiałaś to mówiłaś coś o Niallu i jakimś spotkaniu. Co nie?- McCartney usiadła na łóżku, a ja wstałam, skrzyżowałam nogi i przysunęłam się do niej. Uśmiechnęła się do mnie:
-Tak to prawda. Niall chciał się ze mną spotkać zaraz po moim przyjeździe do Londynu. Wczoraj rozmawiałam z nim za nim poszłam spać i umówiliśmy się na dzisiejszy wieczór, ale...-zacięła się, a ja spojrzałam na nią pytająco:
-Ale co?-zapytałam ją. Irytowała mnie trochę ta sytuacja:
-Ale nie mam się w co ubrać- dziewczyna zaczerwieniła się z niewiadomych przyczyn:
-Nie tylko ty, więc mam pomysł. Daj mi 15 minut na ogarnięcie się i zaraz pójdziemy na zakupy do centrum- oblizałam dolną wargę, a dziewczyna przytaknęła i wstała z łóżka:
-No to czekam- powiedziała stojąc w drzwiach. Jak najszybciej wyszłam z łóżka. Podeszłam do szafy, aby wybrać odpowiednie ubrania i kosmetyki. Kiedy przy niej byłam spojrzałam w stronę okna. Na dworzu świeciło piękne zimowe już słońce. Londyn miał to do siebie, że nigdy zimą nie padał w nim śnieg i nie było za zimno.Wybrałam beżową koszule w czarne serce i czarną spódnicę do połowy ud. Do tego dobrałam czarne szpilki i brazoletkę z nitami. Z jednej z szafek wyjęłam jeszcze rajstopy. Wzięłam ubrania i poszłam z nimi do łazienki. Zdjęłam z siebie piżamę i odkręciłam wodę. Weszłam do kabiny, a strumień wody oblał moje ciało. Czułam jak moje ciało powoli się rozluźnia. Wzięłam do ręki żel pod prysznic i zaczęłam się myć. Kochałam brać długie prysznice. Niestety tamtego dnia nie mogłam pozwolić sobie na coś takiego. Jak najszybciej wyszłam z kabiny i owinęłam się miękkim ręcznikiem. Podeszłam do lustra i spojrzałam w lustro. Wyglądałam o wiele lepiej niż tydzień temu. Moje oczy nie były już czerwone i nie było już widać worów. W końcu czułam się piękna. Rzęsy pociągnęłam lekko maskarą, a usta umalowałam bezbarwnym błyszczykiem. Następnie ubrałam się i wyszłam z łazienki. Chwyciłam za torbę i kurtkę, które leżały na łóżku i zeszłam na dół. Lucy stała oparta o ścianę i zerkała na zegarek:
-Już jestem- powiedziałam zarzucając torbę na ramię. Przyjaciółka spojrzała w moją stronę:
-Spóźniłaś się o minutę- zaśmiała się.-Żartuję. Dobra chodźmy, bo się nie wyrobimy do wieczora.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział miał być dłuższy, ale nie chciałam dłużej z nim zwlekać. I tak musieliście długo czekać. No jeszcze rozdział 42 i Epilog...
-Nie mów, że zapomniałaś. Może, gdybyś nie myślała tyle o Harrym to byś pamiętała. Dzisiaj jest 6. 6 grudnia, czyli...-dziewczyna zatrzymała się w tamtej chwili na znak, żebym dokończyła. Po chwili dopiero się zorientowałam jaki dzisiaj mamy dzień. Opadłam na poduszkę i zaczęłam patrzeć się w sufit:
-Przecież dzisiaj są moje urodziny. Jak ja mogłam o tym zapomnieć- Lucy zaśmiała się, a a ja razem z nią. To naprawdę była głupia sytuacja:
-Ostatnio dużo się działo, więc masz prawo nie pamiętać- dziewczyna w jednej chwili posmutniała. Domyśliłam się, że chodzi o tą całą sprawę z Gabrielem, ale wolałam nie rozwijać tego tematu:
-Jak ze mną ostatnio rozmawiałaś to mówiłaś coś o Niallu i jakimś spotkaniu. Co nie?- McCartney usiadła na łóżku, a ja wstałam, skrzyżowałam nogi i przysunęłam się do niej. Uśmiechnęła się do mnie:
-Tak to prawda. Niall chciał się ze mną spotkać zaraz po moim przyjeździe do Londynu. Wczoraj rozmawiałam z nim za nim poszłam spać i umówiliśmy się na dzisiejszy wieczór, ale...-zacięła się, a ja spojrzałam na nią pytająco:
-Ale co?-zapytałam ją. Irytowała mnie trochę ta sytuacja:
-Ale nie mam się w co ubrać- dziewczyna zaczerwieniła się z niewiadomych przyczyn:
-Nie tylko ty, więc mam pomysł. Daj mi 15 minut na ogarnięcie się i zaraz pójdziemy na zakupy do centrum- oblizałam dolną wargę, a dziewczyna przytaknęła i wstała z łóżka:
-No to czekam- powiedziała stojąc w drzwiach. Jak najszybciej wyszłam z łóżka. Podeszłam do szafy, aby wybrać odpowiednie ubrania i kosmetyki. Kiedy przy niej byłam spojrzałam w stronę okna. Na dworzu świeciło piękne zimowe już słońce. Londyn miał to do siebie, że nigdy zimą nie padał w nim śnieg i nie było za zimno.Wybrałam beżową koszule w czarne serce i czarną spódnicę do połowy ud. Do tego dobrałam czarne szpilki i brazoletkę z nitami. Z jednej z szafek wyjęłam jeszcze rajstopy. Wzięłam ubrania i poszłam z nimi do łazienki. Zdjęłam z siebie piżamę i odkręciłam wodę. Weszłam do kabiny, a strumień wody oblał moje ciało. Czułam jak moje ciało powoli się rozluźnia. Wzięłam do ręki żel pod prysznic i zaczęłam się myć. Kochałam brać długie prysznice. Niestety tamtego dnia nie mogłam pozwolić sobie na coś takiego. Jak najszybciej wyszłam z kabiny i owinęłam się miękkim ręcznikiem. Podeszłam do lustra i spojrzałam w lustro. Wyglądałam o wiele lepiej niż tydzień temu. Moje oczy nie były już czerwone i nie było już widać worów. W końcu czułam się piękna. Rzęsy pociągnęłam lekko maskarą, a usta umalowałam bezbarwnym błyszczykiem. Następnie ubrałam się i wyszłam z łazienki. Chwyciłam za torbę i kurtkę, które leżały na łóżku i zeszłam na dół. Lucy stała oparta o ścianę i zerkała na zegarek:
-Już jestem- powiedziałam zarzucając torbę na ramię. Przyjaciółka spojrzała w moją stronę:
-Spóźniłaś się o minutę- zaśmiała się.-Żartuję. Dobra chodźmy, bo się nie wyrobimy do wieczora.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział miał być dłuższy, ale nie chciałam dłużej z nim zwlekać. I tak musieliście długo czekać. No jeszcze rozdział 42 i Epilog...
Hey,
OdpowiedzUsuńTo znowu ja.
Tym razem chciałam przeprosić za literówkę.
Nie miało być ,ze ty jesteś ślepa , tylko ja.,Przepraszam, przepraszam. Tak głupio się teraz czuję ;c
Pisałam to na szybko i widzisz co wyszło. Jeszcze raz przepraszam.
Twój blog został już dodany do spisu :)
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
Uncanny-fanfiction.blogspot.com
I danger-zaynmalik.blogspot.com